piątek, 29 kwietnia 2016

Reunion: prawie koniec, wszystko i nic.

Zostały mi 2 posty do napisania z Reunion - tylko i aż, dużo mi się tego strasznie nazbierało. Treściwe 2 tygodnie :) Z kolei powinno to być ukoronowanie mojej całej bzdurnej pisaniny tu: "marsjańskie" pola i wspinaczka na wulkan. A tymczasem końcówka i mniejsze wyprawy/wypady.
Dwa lamusy, które (tym razem bez wspinania się ani wędrówek), pojechały wygodnie samochodem/motorem do punktu widokowego nad karem Maido:


niedziela, 24 kwietnia 2016

Snorkeling, czyli o spełnianiu marzeń.


Snorkeling. Magiczne angielskie słowo kryjące pływanie tuż pod powierzchnią w masce na oczy i nos i z zębami zaciśniętymi na tubie wystającej ponad powierzchnię. Zawsze chciałam spróbować, a na Reunion wreszcie przyszła na to pora. 

niedziela, 17 kwietnia 2016

Paralotnie, YO YO

Uparłam się, że chcę na Reunion zrobić downhill, nurkować i polecieć na paralotni. O ile z downhillem nie wyszło (może to i dobrze, mam nadal wszystkie zęby i kości w całości), o tyle paralotnia wypaliła pewnego dnia i była przezajebista. Wykupiłyśmy skok z 800 m (można było i zacząć wyżej, ale podjazd trwał ponad 40 minut) - a to miał być pierwszy skok, żeby tylko zobaczyć czy nam leży czy nie. A gdzie lepiej wykonać pierwszy skok, jak nie wulkanicznej wyspie, z lądowaniem koło laguny ;)

Przed skokiem nieco trzęsły mi się nogi. Ale przeżyłam, i gdyby nie zejście do lądowania (bardzo, baaardzo ostre skręty gdy żołądek podchodził do gardła jak na kolejce górskiej), byłabym zachwycona :D Co tu więcej gadać - foty!

Cisza przed burzą. 

środa, 13 kwietnia 2016

Hell-Bourg: mierzyć siły na zamiary!

Poza paroma dniami, zawsze ruszałyśmy od rodziców Helo; z naszej bazy wypadowej.
Jednak w przypadku karu Salazie (jednego z trzech na Reunion), aby zacząć wyprawę z samego rana, nocowałyśmy w uroczej wiosce Hell-Bourg (do której jechało się między klifami zapierającymi dech w piersiach).

niedziela, 10 kwietnia 2016

Facebook: EXODUS.

Dziś robię przerwę od postów z Reunion, kolejny pojawi się w środę - ostatnio próbuję wrzucać coś regularnie w każdą środę i niedzielę, żeby nadgonić co trzeba. 

Pewnie wiecie, że odeszłam z fejsa. Tzn. póki co tylko dezaktywowałam konto na próbę - wbrew pozorom wcale nie jest tak łatwo zniknąć całkowicie. O ile się orientuję - trzeba wysłać wiadomość potwierdzającą chęć skasowania profilu i dopiero wtedy pracownicy Facebooka to zrobią.
Rozpisałam się.. poniżej plusy, minusy i przede wszystkim, powody odejścia.

środa, 6 kwietnia 2016

Cap Jaune


Ostatnio odkrywam, na jak mało zdają się słowa, gdy po prostu mam zdjęcia do pokazania :) Krótki wypad na Cap Jaune - wyprawą nawet tego nazwać nie można, bo to był niedługi i lekki spacer (za to z jakim widokiem na końcu). 

niedziela, 3 kwietnia 2016

Kameleony >>> Drzewa, krzaki i kaktusy


Gdy wybierałyśmy się do ogrodu botanicznego, nawet nie wiedziałam, że są tam kameleony. Po prostu miałyśmy lukę kilkugodzinną a słyszałyśmy dobre rzeczy o ogrodzie, więc decyzja zapadła.