Gdy po raz pierwszy miałam mieszkać poza Polską (3-miesięczny staż w Holandii), nie wiedziałam jeszcze jak bardzo mnie to wydarzenie zmieni i jak się będę czuć po powrocie.
A zmieniło się tak wiele! Oczywiście poza tęsknotą za ludźmi, których poznałam w czasie stażu i z którymi spędzałam tyle wolnego czasu, zatęskniłam za samym miejscem. Do dziś pamiętam to uczucie, gdy wracając do Polski samochodem z moimi rodzicami wjechaliśmy do Warszawy. Widok mało zachęcający szczególnie na początku października - szaro, buro, deszczowo. Pamiętam dojmujący smutek, że znowu przyszło mi żyć w tym szarym blokowisku.
Nie zrozumcie mnie źle, lubię Warszawę, lubię jej małe knajpki, Ochotę zimą, spacery i picie nad Wisłą wiosną i latem, imprezy na Prażce i przede wszystkim - Was lubię. To, że mam tam znajomych i przyjaciół, i zawsze do kogoś mogę wyskoczyć. Tyle, że po kilku miesiącach spędzonych wśród zielonych pól, krów, kanałów i w małym miasteczku ciężko się było znów przyzwyczaić do dużego miasta, do szybszego życia.