poniedziałek, 11 maja 2015

Madrid cz. 1 : główne atrakcje + dużo słońca

W połowie grudnia miałyśmy "zaplanowany" wyjazd do Hiszpanii. Zaplanowany to duże słowo w zasadzie: miałyśmy kupiony bilet Ryanairem w jedną stronę, z Marsylii do Madrytu. Z powodu egzaminów i dużej ilości pracy aż do wieczora przed wylotem nie byłyśmy pewne czy w ogóle tam dotrzemy :D 

Decyzję podjęłyśmy koło 17: JEDZIEMY. Okazało się, że nic nie jest załatwione - transport do Marsylii, ja nie miałam plecaka, Helo też nie. Więc zaczęłyśmy wszystko ogarniać na ostatnią chwilę, kolejnego dnia miałyśmy wyjechać przed 7 rano, 10 minut przed zamknięciem sklepu w centrum udało mi się kupić plecak, załatwiłyśmy też najważniejsze rzeczy: hosta na pierwsze dni w Madrycie i pakowanie.

Po mega ciężkiej pobudce, drodze do Marsylii i 6 godzinach na lotnisku - wreszcie moja ukochana Hiszpania!


niedziela, 3 maja 2015

Lyon - Fête des Lumières

Znów Lyon - tym razem grudniowy. Wyrbałyśmy się tam dzięki.. kierowcy jednego z Blablacarów który nam powiedział o dorocznym festiwalu świateł, podobno ogromnym i pięknym. A swoją drogą, blablacarów używałyśmy bardzo dużo we Francji: są duuużo tańsze niż pociągi, a czasowo wychodzi podobnie.

Jako, że ten jeden z najbardziej popularnych festiwali świateł odbywa się zawsze na początku grudnia ( i podobno ma wyrażać wdzięczność wobec Maryji), pogoda zdecydowanie nie dopisała. Lyon leży daleko od Morza Śródziemnego, więc okołozerowe temperatury były dla nas sporym szokiem po przyjeździe z jednak ciepławego Montpellier. Włożyłam na siebie wszelkie dostępne warstwy, a i tak marzłam okrutnie: