Toledo, Tolediño, które miało zachwycić widokami i panoramą miasta powitało nas mgłą i okrutnym zimnem. (Przez "okrutne zimno" rozumiem około zera stopni, które jednak bardzo doskwiera w cienkiej wiosennej parce i adidasach).
Za to z wesołych wspomnień: pan kierowca (znowu BlaBlaCar) pytał mnie po drodze gdzie jest Polska, czy Ukraina to część Polski i też czy mamy ten "dziwny alfabet". Do tego opowiedział mi, że najdalej na północy był w Londynie, a na wakacje jeździ tylko do Grecji, Francji, Włoch albo Portugalii. Typowa śródziemnomorska mentalność, niestety.
A jako, że nie ma dużo do opisywania, wrzucam foty z całego zimnego dnia, stąd też często przeplatanego jedzeniem i kawą :)
czyli: korzystaj z Toledo!
zatem jazda: