No, może poza tak zwanym El Gordo, czyli bożonarodzeniową ogólnokrajową loterią, na której punkcie Hiszpanie szaleją. Stoją w kilkugodzinnej kolejce po losy, które kosztują małą fortunę, a następnie odsprzedają części tych losów za parę euro więcej ("losy Doni Manoliny! zostało już tylko 30!")
poniedziałek, 22 czerwca 2015
Madryt cz. 2: słońce, muzea, jedzenie
Poniższe zdjęcie przedstawia najbardziej świąteczny element całej mojej podróży. Plastikowe bombki na lotnisku:
No, może poza tak zwanym El Gordo, czyli bożonarodzeniową ogólnokrajową loterią, na której punkcie Hiszpanie szaleją. Stoją w kilkugodzinnej kolejce po losy, które kosztują małą fortunę, a następnie odsprzedają części tych losów za parę euro więcej ("losy Doni Manoliny! zostało już tylko 30!")
No, może poza tak zwanym El Gordo, czyli bożonarodzeniową ogólnokrajową loterią, na której punkcie Hiszpanie szaleją. Stoją w kilkugodzinnej kolejce po losy, które kosztują małą fortunę, a następnie odsprzedają części tych losów za parę euro więcej ("losy Doni Manoliny! zostało już tylko 30!")
Subskrybuj:
Posty (Atom)