piątek, 17 kwietnia 2015

Aigues-Mortes

Pewnego październikowego dnia wybrałyśmy się z Izą, Bałcze i Helo do mieścinki-okruszynki blisko Montpellier, w tak zwanym Camargue. [Dzisiejszy odcinek jest w stylu Bravo FotoStory]











Trochę wiało, co prawda..

Więc dziewczyny postanowiły mi odgarnąć włosy z twarzy, żebym jakoś na tym zdjęciu wyglądała.

 (nie wyszło)


Za to okazało się, że tego dnia w mieście były obchody pewnego święta. Zgodnie z lokalną tradycją, odbywało się coś w stylu corridy - na zamkniętej arenie mężczyźni (i chłopcy) próbowali udowodnić swoją męskość, drażniąc i uciekając przed bykiem. Miałyśmy rewelacyjny widok na to wydarzenie z góry, z murów obronnych miasta:

Jeszcze jedna sprawa: w Aigues-Mortes jest jezioro o kolorze.. różowym, co nawet widać z góry :) Wszystko za sprawą wysokiego stężenia soli  w nim zawartej. 

Udało mi się skleić także taki oto tryptyk przedstawiający niefortunną sytuację pewnego
dżentelmena..


..czyli plany były ambitne, gorzej z wykonaniem.  


Dzień zakończył sięobserwowaną z trybun gonitwą byków (przez centrum miasta!)  i nieco bardziej pochmurną pogodą.




THE END / LA FIN, 

czyli jeśli ktoś będzie w okolicy -polecam jak najbardziej!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz