wtorek, 24 listopada 2015

Alp, czyli hiszpańskie Pireneje ;)



Mój pierwszy hiszpański sylwester (a w zasadzie nie hiszpański, tylko kataloński). Z Ernestem, jego rodziną, i z M., i z Queralt. Było niesamowicie. Bylam tak pełna (pulpo a la gallega), że nie mogłam się ruszać, a o północy o mało nie zadławiłam się próbując zjeść 12 winogron w 12 sekund :D 
Ernest jako świetny gospodarz pokazał nam mnóstwo miejsc w okolicy, graliśmy w osadników z Catanu i łaziliśmy po górach (spacery o niskim poziomie zaawansowania ze względu na moje adidasy i naszą słabą formę). Także, tego:

pociąg z Barcelony. im dalej jechaliśmy, tym więcej śniegu za oknem (i tym zimniej się robiło)




 


 




 




 

takie zachody słońca jak w Pirenejach zimą, to tylko w Pirenejach zimą!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz