Tytułem wstępu, po opublikowaniu zdjęć z Toledo utknęłam. Chciałam nadrabiać posty chronologicznie, czyli dalej przechodząc do Barcelony i wyjazdu w Pireneje. Jednak ze względu na sytuację osobistą, której pewnie większość z Was jest świadoma, nie mogłam się zebrać do przeglądania zdjęć i ruszenia dalej.
Dlatego po tygodniu dopiero co spędzonym w Norwegii, wrzucam zdjęcia już teraz (tym bardziej, że wywołałam już kliszę - aż żal ściska, że miałam tylko jedną ze sobą. Ech.)
W sobotę 1 sierpnia, w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, udało nam się zwlec przed piątą z łóżek, dotrzeć na lotnisko, przepakować i owinąć w-co-się-dało wina i wódki wrzucone tam niefrasobliwie przez R, a po dwóch godzinach lotu byłyśmy już na miejscu.
Przy odbiorze bagażu modliłam się tylko, by nie zauważyć żadnych płynów wyciekających z żadnej strony ani nie poczuć mocarnego zapachu wódy. Do tej pory nie wiadomo jakim cudem, ale - udało się. :D
Więc od razu ruszyliśmy ze Stavanger na drugą stronę fjordu na mały spacer:
W Norwegii typowe jest to, że idąc szlakiem przechodzi się centralnie przez pastwiska (owce, krowy, czego dusza zapragnie). Dlatego istnieją ułatwienia - drabinki nad płotami, bramki itd.
Ulubione zdjęcia: z ręki, w ruchu, nad głową, chyba jeszcze nigdy nie uchwyciłam więcej niż czoło ;)
Pierwsi goście od 3 lat - K. wyraźnie doznaje.
Pogoda, która była super przez pół godziny dość gwałtownie się zmieniła. Na szczycie wiało i było bardzo zimno, ale jak to stwierdziła R:
NO RAIN, NO PAIN, NO GAIN.
AŻ TAK WIAŁO, tak.
Czas na wywołane i zeskanowane zdjęcia z analoga (kocham ten klimat!):
Wieje, więc z powrotem jazda w dół.
Ale jeden szczyt (niewielki) to za mało, więc ruszyliśmy dalej. Jak się szybko mieliśmy przekonać, pogoda w Norwegii nawet w lecie jest bardzo kapryśna. Złapał nas deszcz, w ruch poszły więc kurtki:
Dotarli!
Kolejna już wyprawa z R. Kolejna udana :)
TA ZIELEŃ.
K. mieszka tam od 3 lat, więc umie korzystać z każdej pogody :D
Po tych zdjęciach zaczęło lać, więc wróciliśmy do Stavanger trochę się ogrzać i przebrać, wszak był to pierwszy dzień, tylko rozgrzewka. Wieczorem poszliśmy na spacer po Stavanger, ale zdjęcia ze spaceru po mieście wrzucę razem w jednym poście, m.in. kwiaty na dachach i trzy nagie miecze.
A dla wszystkich tych, którzy dotrwali do końca posta, selfie z najgorszymi wyrazami twarzy, jakie mogliśmy zrobić:
Nawet nie wiem jak to skomentować. :D
Ja skomentuję, że pienknieee i też chcę do No.
OdpowiedzUsuń