Druga część objazdówki dookoła wyspy. Tak, wyspa jest tak mała, że można ją objechać w niecały dzień. Podobno niektórzy czują się tam nieco 'klaustrofobicznie' po jakimś czasie.
Z takich tarasów widokowych widać głąb koryta rzeki wypływającej z kotlin (i same kotliny) oraz wioski do których schodzi się kilka godzin lub dostarcza towary helikopterem. Mgłę i chmury, szczególnie po godzinie 10-11 rano. I tak sobie o, wodospad:
Na potwierdzenie moich słów o rekinach:
I jedno z moich ulubionych miejsc: Anse des Cascades:
Te palmy są niemal pomarańczowe, słowo honoru, zero photoshopa!
A te zwisające z góry gałęzie/pałąki/liany/coś, to korzenie drzewa.
I jedno z moich ulubionych zdjęć całego wyjazdu: kobieta, która kąpie się pod wodospadem. W czepku do kąpieli, z żelem pod prysznic itd. Absolutnie ignorując wszystkich dookoła.
I coś, co mnie niesamowicie fascynuje: świątynie grupy etnicznej zwanej Tamulami, których jest około 25% na Reunion - lud ten wywodzi się z Indii i głównie wyznaje hinduizm. Świątynie są przepiękne, tyle, że ciężko się do nich dostać, gdy się jest innej wiary. Nam pozwolono obejrzeć tylko jedną i tylko z zewnątrz - choć widzieliśmy ich minimum 6 dookoła objazdówki.
Na Reunion, wyspie pełnej mieszanki kulturowej, znajdzie się i meczety, i synagogi pewnie, a tu widać kościół katolicki. Niestety nie zrobiłam zdjęcia wewnątrz, ale ołtarz i wszystkie ozdoby wyglądały jak wykonane z lukru (dokładnie jak te niejadalne ozdoby na torcie, które są twarde i bardzo słodkie).
PS: Tęsknię za prawdziwą wiosną. Tu jest tylko udawana, czyli raz śnieg, raz deszcz, raz +6, raz -10.
Plus za nic nie mogę kupić roweru. Dlatego proszę, korzystajcie z europejskiej wiosny w moim imieniu!
PS2: Piszę dużo dużo postów - zaskoczenia Montrealu cz. 2, czemu odeszłam z fejsa, a w międzyczasie przeglądam foty z wyjazdów :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz